Odsłona pierwsza
Lipcowe
popołudnie. Hol główny dworca centralnego w Krakowie. Na przeszło dwadzieścia
kas, czynne jedynie dziesięć. Kolejki na szerokość holu. Stoję. Marzy mi się,
jak tu w Krakowie mówią, przebudowanie biletu. Marzy mi się sprawna szybka,
obsługa. Toż sam nobliwy budynek zobowiązuje. Prawie jak pałac.
Widocznie pani kasjerce także ów budynek przypomina
pałac, klienci zaś kmieciów i pospólstwo zaś ona sama, występować ma w roli
królowej. Z trwoga podchodzę do okienka. Poprzedni petent ma
najwyraźniej zamiar wysadzenia dworca w powietrze.
-Czego
chce? Słyszę i robi mi się miękko pod stopami. Czy to sklep mięsny rodem z
PRLu? Nie, nie. To nie peerel. Przecież nie te czasy. Obok terminale płatnicze,
komputery....
-Chciałbym przerejestrować bilet na identyczny ale na jutro.
-Chciałbym przerejestrować bilet na identyczny ale na jutro.
-Da ten bilet. Rzecze królowa. Ani chybi, zaraz każe
mnie wychłostać.
Zjawia się. Bez słowa klika kilka razy w ekran.
Podaje nowy bilet. Zwraca kartę. Oj, nie zwraca. Iście rycerskim gestem, z całej
siły wali nią o kamienny blat. Chowam czym prędzej skarby. Uciekam. Za mną
przerażeni a na wpoły rozbawieni inni podróżni.
Nic
nie rozumie. Czym prędzej wymykam się z budynku, ukradkiem spoglądając czy goni
mnie SOK. Toć zakłuciem święty spokój pani kasjerce. Przepraszam. Królowej.
Należy mi się co najmniej rozstrzelanie. I nagle mnie olśniło. To oczywiste!
Jak „na kolej” może być dobrze. Cala ta firma, naszpikowana jest osobami, jak
by żywcem wyciętymi z karykatury komunistycznego sprzedawcy.
Odsłona druga.
Tesco. Przyznaje. Szarpnąłem się na duże zakupy.
Jednak zapomniałem czegoś. Wracam, stoję do kasy. Panienka przy kasie spogląda
na klientów w specyficzny sposób. Chyba zaraz kogoś pogryzie. Prawie warczy.
Ciekawe czy sczepiona przeciwko wściekliźnie. Okularki aż parują. Płace. Biorę
kilka bezpłatnych siatek i chodu.
-A co pan mi tu do trzech rzeczy dziesięć siatek. Wyrywa mi z ręki reklamówki.
-Tak potrzebne. Mówię.
Odsłona
trzecia.
Przestrzeń publiczna. Biblioteka miejska. Człowiek
nie ślimak, nie musi dźwigać domu na plecach. Musze szybko wysłać maila. Do
domu daleko. Wpadam na pomysł. Ależ tak! Co jak co, ale biblioteki u nas
cywilizowane. Nawet internet mają. Wchodzę do pobliskiej. Pięć stanowisk.
Wszystkie zajęte. Ok, chwile poczekam. Studiuje z nudów regulamin. Punk po
punkcje. „Zabrania się korzystania z komunikatorów, czatów, stron erotycznych,
gier także tych sieciowych”. „Stanowiska służą wyłącznie do celów
edukacyjnych”. Fajnie myślę. Bardzo fajnie.
Ale cóż to. Zgraja rozwrzeszczanych dzieciaków gra
jak opętana w co popadnie. Ktoś innych gada na czacie wp. Następny podziwia
damskie wdzięki. Tylko jedna osoba, mozolnie przepisuje teksty. Obsługa olewa
wszystko. Spokój najważniejszy.
Gratuluje
Ponownie PKP. Pewien zimowy poranek. Wsiadam do
pociągu. Relacja Kraków-Gdynia. Przeciskamy się z walizami. Znajomy cos
podnosi. Patrz. Patrzę. Gruby portfel. Damski. Dokumenty są. Jest nawet bilet.
Ok. Szukamy kierownika pociągu Jest. Zasapany i czerwony jak parowóz. Zapaszek
jakby od niego znajomy. Kolega zdaje relacje. Pan kierownik patrzy groźnie. I
mówi. Wysokim, bełkotliwym tonem... Nie on nie jest wczorajszy, On jest
dzisiejszy. A mi miękko pod podeszwami. A mówi ze mamy być pod jego okiem, nie
ruszać się, ze policje wzywa bo to my pewnie ukradliśmy. Jeszcze chwila i obije
mu baniak. Niech mnie wsadzą. Przynajmniej ulżę sobie. Już ręka sama wychodzi z
kieszeni. Ale nic z tego. Szkoda. Zjawia się dziewczę i kwili ze zaginął jej
portfel. Widział ktoś może? Tak tak. My znaleźliśmy. Dziewczę promienieje,
zaraz nas pewnie wycałuje. A ja
do lapcia skargę pisać. Na imć pana kierownika. Do dzisiaj odpowiedzi brak.
Minęło dwa lata.
Odsłona piąta
Stało się. Zostawiłem portfel w banku. Przez przypadek.
łapie się na tym dopiero w autobusie. Oj jak dobrze ze dopiero ruszył z
przystanku. Niedaleko, zdążę odebrać.
-Mógłby pan mnie wypuścić. Ważnych dokumentów
zapomniałem. Mogą ukraść. Kierowca o twarzy gołębia pocztowego, bez wyrazu
wzrusza ramionami.
Nie ma to jak upajanie się władzą. Nawet jeśli owa włądza sprowadza się do rozporządzania przyciskami
Salon
Play. Nowocześnie aż do bólu. Młoda żeńska obsługa. Biust wylewa się spod
bluzeczki. Ot, myślę, w młodej piersi, młody duch.
-Czy
macie na stanie xxx.
-Macie.
Podacie? Odpowiada Barbie.
Telefon
kupiłem u konkurencji. Drożej ale uprzejmiej.